Woda i ogień w Instrukcji Bezpieczeństwa Pożarowego

Jak gęstość obciążenia ogniowego wpływa na ubezpieczenie mienia?

O co chodzi z tą wodą do celów przeciwpożarowych? Po co tyle hydrantów? Dlaczego ubezpieczyciel wymaga postawienia dodatkowego zbiornika wody? Dlaczego mam dostarczać jakieś protokoły badania wydajności hydrantów, skoro one należą do gminy czy miasta?

Brak alternatywnego tekstu dla tego zdjęcia

To kilka z wielu pytań, które dość często słyszę od 20 lat. W ostatnim czasie ich częstotliwość narasta wraz z wzrostem wymagań ubezpieczycieli w procesie oceny ryzyka. Powoli rośnie też świadomość i wiedza klientów w zakresie bezpieczeństwa pożarowego, ale nie oszukujmy się – jesteśmy wciąż na początku drogi.
Rynek ubezpieczeniowy, z pojawiającymi się czasami niechlubnymi wyjątkami, czyni starania, żeby przedsiębiorcy zwiększali bezpieczeństwo pożarowe swoich firm i wypełniali prawne obowiązki z tym zakresie. Obserwuję jednak, że brakuje takiego trendu w przypadku rynku usług pożarniczych, w tym zwłaszcza na jednym kluczowym etapie – opracowania dokumentacji.

Przecież mam Instrukcję Bezpieczeństwa Pożarowego!

Instrukcje bezpieczeństwa pożarowego to dość często twór, którego autorami jest sławna para „Ctrl+C” i „Ctrl+V”, a ich treść wypełniona jest po brzegi cytatami z ustaw i rozporządzeń opisującymi jak być powinno.

Brak alternatywnego tekstu dla tego zdjęcia

Zwykle jednym atutem takiego dzieła jest podpis rzeczoznawcy ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych, którym może być emerytowany komendant straży pożarnej.

W instrukcji takiej zwykle brakuje podstawowych elementów takich jak:

  • opis konstrukcji, przeznaczenia i wielkości obiektów, albo zamieszczanie opisów bardzo lakonicznych i zwykle nie mających wiele wspólnego z rzeczywistym stanem, np.
Brak alternatywnego tekstu dla tego zdjęcia
  • informacji o ilość składowanych materiałów palnych
  • wyliczenia gęstości obciążenia ogniowego
  • podziału na strefy pożarowe

Najbardziej jaskrawym tego przykładem, z jakim się spotkałem w ostatnich latach, był zakład produkujący drewnianą stolarkę okienną, składający się z kilku budynków, w tym magazynu o wysokości składowania do 9 m. W Instrukcji Bezpieczeństwa Pożarowego technik pożarnictwa wpisał coś takiego:

Brak alternatywnego tekstu dla tego zdjęcia

Papier przyjmie wszystko, pytanie tylko co się stanie w przypadku pożaru, a zwłaszcza gdy szkody będą dotyczyć także pracowników czy innych osób.

Po co wyznaczać gęstość obciążenia ogniowego?

Może wydawać się, że toczę tu jakąś niezbyt przydatną dyskusję akademicką i jakaś tam gęstość nie ma większego znaczenia. A może ma?

Zakłady przemysłowe często charakteryzują się obecnością różnorodnych materiałów łatwopalnych, substancji chemicznych, urządzeń i maszyn, które mogą sprzyjać szybkiemu rozprzestrzenianiu się pożaru. Określenie odpowiedniej gęstości obciążenia ogniowego pozwala na ocenę ryzyka pożaru i określenie miejsc, które wymagają szczególnego zabezpieczenia przeciwpożarowego.

Brak alternatywnego tekstu dla tego zdjęcia

Gęstość jest również kluczowym parametrem dla sprawdzenia jakie mogą być maksymalne wielkości stref pożarowych. Powinien to być parametr, który jest wyliczany już na etapie projektowania budynku oraz w przypadku, gdy planowana jest zmiana jego przeznaczenia (np. z produkcyjnego na magazynowy).

Jeżeli do wyliczeń zabierzemy się, gdy firma już działa, to może okazać się, że mamy za duże strefy pożarowe i konieczny będzie ich podział na mniejsze, dołożenie dodatkowych hydrantów albo wybudowanie zbiornika wody.

Może być również tak, że konstrukcja obiektu ma zbyt niską odporność ogniową (np. jest to hala stalowa obudowana płytą warstwową o rdzeniu poliuretanowym o odporności „E” a wymagana jest np. „C”, którą spełniałaby hala murowana). W takim przypadku bez przebudowy albo drastycznego zmniejszenia ilości składowanych materiałów nie da się uzyskać zgodności z wymogami prawnymi. To z kolei generuje duże koszty, albo w postaci inwestycji, albo zmian w gospodarce magazynowej. Często może okazać się, że konieczne zmiany nie są w ogóle możliwe do wprowadzenia, albo przebudowa będzie droższa niż budowa nowego obiektu.

Dalszą konsekwencją może być również to, że do ubezpieczenia takich budynków ubezpieczyciele będą pochodzili z dużą ostrożnością. Zanim przygotują ofertę będą wymagali zamontowania dodatkowych systemów prewencyjnych (np. system sygnalizacji pożaru) lub gaśniczych (np. niesławne tryskacze). Kto wówczas zapłaci za nieprzewidziane inwestycje?

A co będzie, gdy z rynku ubezpieczeniowego spłyną tylko odmowy, a bank będzie nalegał na cesję jako zabezpieczenie kredytu? Nie trzeba wiele wyobraźni, żeby przyszłość takiej firmy jawiła się w pesymistycznych barwach. Nie trzeba też być prawnikiem, żeby dostrzegać potencjalne zagrożenie zarządu firmy roszczeniem od wspólników.

O co to całe zamieszanie?

W tym właśnie widzę podstawową przyczynę większości sporów na linii klient – ubezpieczyciel w trakcie oceny ryzyka i ofertowania. Klienci (zwłaszcza z branż trudno ubezpieczalnych) nieświadomi ryzyka, podstawowych braków lub błędów w dokumentacji spotykają się z przysłowiową ścianą: pytaniami i wymogami, których wcześniej nie przewidywali i których konsekwencje są poważne.

Mamy więc z jednej strony zarząd lub właściciela firmy, który z dnia na dzień staje przed koniecznością wykonania dużych inwestycji. Jeżeli skończy się tylko na systemie sygnalizacji pożaru za 100 – 200 tyś. złotych, to można to będzie uznać za niski wymiar kary.

Gorzej gdy okaże się, że w miejscu ubezpieczenia nie ma wystarczającej ilości wody do celów ppoż. Nie ważne jest przy tym, czy te braki są po stronie gminnego wodociągu (zbyt niskie ciśnienie lub stare, zakamienione rury) czy też samego przedsiębiorstwa. Przepisy o bezpieczeństwie pożarowym są bezwzględne i jeżeli w hydrantach brakuje wody, to firma musi najczęściej postawić zbiornik, co rzadko kończy się wydatkiem poniżej 0,5 mln zł.

Brak alternatywnego tekstu dla tego zdjęcia

W przypadku konieczności rozdzielenia stref pożarowych koszty mogą być jeszcze wyższe. Trzeba bowiem w nich ująć projekt, pozwolenia, budowę ścian oddzielenia pożarowego, ale także odpowiedniego fundamentu, ścianki pożarowej ponad dachem oraz montaż bram i przepustów o odpowiedniej odporności ogniowej.

Czym to się może skończyć?

Widać zatem, że jeden błąd czy niedopatrzenie na etapie opracowywania projektu budynku, czy Instrukcji Bezpieczeństwa Pożarowego może mieć bardzo poważne konsekwencje finansowe i ubezpieczeniowe, które trudno będzie usunąć niskim kosztem, czy w krótkim czasie.

Rynek ubezpieczeniowy od wielu już nie przymyka oczu na magazyny przepełnione płytami OSB, piankami, tekstyliami czy tworzywami sztucznymi, dla których pożarnicy wpisują obciążenie ogniowe do 500 MJ/m2 (najniższy próg) albo deklarują, że woda w jednym gminnym hydrancie wystarczy do gaszenia pożaru.

Pominę tu już kwestię sprawności i wydajności takich hydrantów, ale jeżeli obciążenie ogniowe budynku wynosi od 1000 do 2000 MJ/m2 (to normalna wartość dla większości magazynów, gdzie składowanie odbywa się na regałach o wysokości 4-6 m), to wymagane prawem 10 dm3/s z jednego hydrantu starczy tylko dla obiektu o powierzchni do 500 m2!

Poniżej wstawiam tabelę, która określa zapotrzebowanie na wodę do celów przeciwpożarowych w zależności od gęstości obciążenia ogniowego oraz wielkości strefy pożarowej:

Brak alternatywnego tekstu dla tego zdjęcia
Tabela zapotrzebowania na wodę do celów przeciwpożarowych w zależności od gęstości obciążenia ogniowego oraz wielkości strefy pożarowej

W takim przypadku, jak wyżej opisany, pojawiają się nie tylko niewygodne pytania, ale najczęściej odmowy dotyczące nie tylko przedstawienia oferty, ale nawet odmowy przeprowadzania lustracji (ocena ryzyka przed przygotowaniem propozycji ubezpieczenia). Ubezpieczyciele widząc bowiem taki stan bezpieczeństwa pożarowego często nie chcą angażować swoich zasobów w sytuacji, gdy nie ma szans na pozytywną ocenę ryzyka i złożenie oferty.

W najlepszym przypadku kończy się to długą listą zaleceń do wykonania w krótkim terminie. Do czasu ich wykonania obowiązuje zwykle bardzo niski limit na ryzyko pożaru (np. 1 – 2 mln zł), wysoki udział własny (np. 30% szkody, nie mniej niż 500 000 zł), a niewykonanie zaleceń może skończyć się wypowiedzeniem umowy ubezpieczenia przez ubezpieczyciela.

Truizmem jest, że jeżeli dojdzie do ubezpieczenia takiego zakładu, to jest ono bardzo drogie. Biorąc pod uwagę wspomniane wyżej: limit na pożar oraz wysoki udział własny cena takiej polisy jest często wręcz absurdalna. Jak bowiem można ocenić inaczej ubezpieczenie majątku firmy o wartości 40 mln zł z limitem 2 mln zł na pożar za składkę 88 000 zł – w takim przypadku za każdą złotówkę składki otrzymujemy tylko 17 zł dla ryzyka pożaru (uwzględniając udział własny w szkodzie wynoszący 500 000 zł).

Dodam tu jeszcze jedną negatywną konsekwencję, taką o największym kalibrze. Każde ogólne warunki ubezpieczenia, w ten czy w inny sposób, odwołują się do ciążących ma ubezpieczającym obowiązkach wynikających z ogólnie obowiązujących przepisów. Dotyczy to także przepisów o bezpieczeństwie pożarowym. Jeżeli zatem w dokumentacji przekazanej przed zawarciem ubezpieczenia znajdzie się wskazane wyżej obciążenie ogniowe „500 MJ/m2 według oświadczenia właściciela”, które będzie rażąco niższe niż faktyczne, to przy dużej szkodzie towarzystwo ubezpieczeniowe będzie mogło odmówić wypłaty odszkodowania.

Czy taka odmowa obroni się, czy może uda się jednak wygrać z ubezpieczycielem w sądzie? Być może jest szansa na wygraną. Pytanie tylko czy taka firma dotrwa do końca procesu, gdy spaleniu ulegnie cały magazyn lub hala produkcyjna?

Podsumowując, prawidłowe określenie gęstości obciążenia ogniowego, stref pożarowych i zapotrzebowania na wodę do celów przeciwpożarowych jest nie tylko wymogiem prawnym, ale także jest kluczowe dla minimalizacji ryzyka pożaru, skutecznego gaszenia ewentualnych pożarów oraz bezpieczeństwa zarówno pracowników, jak i mienia zakładu przemysłowego. Dodatkowo, ma wpływ na aspekty finansowe, takie jak ubezpieczenia i możliwość uzyskania odszkodowania w przypadku zdarzenia pożarowego. Warto więc zadbać o to, aby specjalista przygotowujący dokumentację pożarową, zrobił to na podstawie rzeczywistych danych obiektu, procesów produkcyjno-magazynowych oraz mienia, które w nim się znajduje.

Patrycjusz Rodzyński
Broker ubezpieczeniowy
E-mail: p.rodzynski@rodzynski.casadinero.pl

Chcesz dowiedzieć się jakie rozwiązania ubezpieczeniowe będą najlepsze dla Twojej firmy? Wybierz termin poniżej i umów się na bezpłatną konsultację